Mecz w Dortmundzie z Niemcami był dla Polaków
spotkaniem o wszystko. Tylko pokonanie naszych
zachodnich sąsiadów przedłużało realne szanse na awans. Niemcy w pierwszym
spotkaniu dość łatwo ograli Kostarykę 4-2 i byli murowanym faworytem spotkania.
Kibice i sympatycy futbolu w Polsce zadawali sobie pytanie, czy nasi zawodnicy
pozbierają się psychicznie po "laniu" sprawionym przez Ekwador. Przedmeczowe
zapowiedzi były optymistyczne. Piłkarze po pierwszym spotkaniu dostali czas
wolny, mieli możliwość regeneracji i odpoczynku psychicznego. Trener Paweł Janas zadeklarował także powrót do bardziej
defensywnej gry. W meczu z Ekwadorem Polacy zagrali ustawieniem 4-4-2, które
sprawdzało się w eliminacjach. Teraz miało je zastąpić defensywne 5-4-1. Dortmund, 14.
Czerwca 2006r, godz. 9.00. Sędzia gwiżdże w tym spotkaniu po raz pierwszy…
Od początku na murawie rozgorzała prawdziwa walka. „Biało-Czerwoni” „gryzą” trawę, walczą o każdy
centymetr boiska. Mimo widocznych różnic w wyszkoleniu technicznym, Polacy nie
pozwalają Niemcom rozwinąć skrzydeł, a gdy nadarza się okazja, próbują zagrozić
bramce rywala. Wreszcie widać waleczną polską husarię.
Pierwszy w tym spotkaniu strzał oddaje Maciej Żurawski. Napastnik Celticu Glasgow uderza zza pola karnego. Jednak niegroźnie. Niemcy odpowiadają bardzo szybką kontrą i strzałem z ostrego kąta Mirosława Klose. Świetnie jednak broni Artur Boruc. W 14. minucie faulowany z prawej strony pola karnego jest Ebi Smolarek. Piłkarz miejscowej Borussii jest najaktywniejszy w polskim zespole w pierwszej połowie. Niestety wrzutka Jacka Krzynówka mało udana i Niemcy wybijają piłkę. 4 minuty później bliźniacza sytuacja z przeciwnej strony. W 20. minucie przed polem karnym walczy Ireneusz Jeleń, ale w ostatniej chwili powstrzymują go obrońcy. Niemcy znów bardzo groźną sytuację stwarzają w 21. minucie, kiedy to, po dośrodkowaniu Lahma, Klose znajduje się już sam przed Arturem Borucem, ale na nasze szczęście niecelnie główkuje. Potem przez chwilę inicjatywę przejmują Polacy, ale zdołali wywalczyć tylko dwa rzuty rożne. W 28. minucie akcja za akcję. Michał Żewłakow powstrzymuje szybki atak Niemców i
rozpoczyna kontrę Polaków, po której Jeleń dosyć pochopnie oddaje strzał zza pola
karnego. W końcówce bliscy
zdobycia gola są Niemcy. Najpierw po akcji lewą stroną Boruc broni strzał Podolskiego. Następnie Lukas źle przyjmuje prostopadłe
podanie i tylko temu zawdzięczamy fakt, że nie znalazł się „sam na sam” z
polskim bramkarzem. Niemcy napierają. Wreszcie
przed samą przerwą Lahm dośrodkowuje do Podolskiego, który blokowany przez Boruca strzela niecelnie z najbliższej
odległości. W pierwszej połowie przeważają gospodarze, ale Polacy grają bardzo
ambitnie i imponują walką. Wspierani są przez kilka tysięcy kibiców, którzy
próbują przebić się przez doping znacznie liczniejszych Niemców. Po pierwszych
45 minutach „Biało-Czerwoni” nadal są w grze.
Początek drugiej połowy - niepewny w wykonaniu Polaków. Jednak Niemcy tego nie wykorzystują. W 51. minucie do groźnej wrzutki w pole karne nie dochodzi Mirosław Klose. Polacy odpowiadają strzałem Jelenia zza pola karnego. W miarę upływu czasu Polacy wracają do dobrej gry z pierwszej połowy, ale widać ubytek sił. Niemcy jednak też włożyli ich sporo. W 65 minucie rzut wolny. Frings trafia w mur, a bardzo groźną dobitkę Klosa broni polski bramkarz. W 66 minucie po rzucie rożnym dla Niemców, strzał głową nad bramką. Później dwie żółte kartki zarobili Niemcy, którzy nie mogąc nadążyć za Polakami, faulują.
W 74. minucie w pole karne wpada Euzebiusz Smolarek, ale w ostatniej chwili piłkę wybija mu obrońca. W 75. minucie szybka kontra Niemców, którą faulem powstrzymuje Radosław Sobolewski. Dostaje drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Niestety musi opuścić boisko. Zmęczeni Polacy muszą grać od tej pory w 10, ale pokazują jeszcze większą ambicję niż do tej pory. Cuda wyczynia polski bramkarz, Artur Boruc. W 81. minucie dwukrotnie, w niemal 100% sytuacjach znajdują się Niemcy. Niezwykle groźne strzały Philippa Lahma i Miroslava Klose w pięknym stylu obronił „Holy Goalie”, który stał się bohaterem polskiego zespołu. Im bliżej było końca spotkania tym bardziej zmęczeni byli Polacy. Po rywalach też było widać ubytek sił, ale mieli jednego piłkarza więcej, a na dodatek Jurgen Klinsmann szybciej decyduje się na wpuszczenie świeżych sił, niż Paweł Janas. W 90. minucie Polacy mieli wiele szczęścia. Po dośrodkowaniu w pole karne Polaków, najpierw w poprzeczkę główkuje Mirosław Klose, po kilku sekundach znów w poprzeczkę dobija Michael Ballack. Wydaje się, że przy wielkim szczęściu Polacy dowiozą remis do końca. Niestety już po regulaminowym czasie gry akcję lewą stroną przeprowadza niezwykle szybki Odonkor. Podaje w pole karne do Neuville’a, który umieszcza piłkę w siatce. Po pięknej walce przez 90 minut Polacy schodzą z boiska pokonani po raz drugi. Ciśnie się pytanie, dlaczego nasi piłkarze nie zagrali z taką ambicją i walecznością z Ekwadorem. Na Amerykanów na pewno by to starczyło, na silnych Niemców okazało się niestety za mało.
Polacy zagrali niezwykle ambitnie. Widać było krew, pot i łzy. Fenomenalną formę zaprezentował Artur Boruc. Jednak po raz kolejny w historii polskiego futbolu przegraliśmy z naszymi zachodnimi sąsiadami. Przeklęty los polskiego bramkarza...
Pierwszy w tym spotkaniu strzał oddaje Maciej Żurawski. Napastnik Celticu Glasgow uderza zza pola karnego. Jednak niegroźnie. Niemcy odpowiadają bardzo szybką kontrą i strzałem z ostrego kąta Mirosława Klose. Świetnie jednak broni Artur Boruc. W 14. minucie faulowany z prawej strony pola karnego jest Ebi Smolarek. Piłkarz miejscowej Borussii jest najaktywniejszy w polskim zespole w pierwszej połowie. Niestety wrzutka Jacka Krzynówka mało udana i Niemcy wybijają piłkę. 4 minuty później bliźniacza sytuacja z przeciwnej strony. W 20. minucie przed polem karnym walczy Ireneusz Jeleń, ale w ostatniej chwili powstrzymują go obrońcy. Niemcy znów bardzo groźną sytuację stwarzają w 21. minucie, kiedy to, po dośrodkowaniu Lahma, Klose znajduje się już sam przed Arturem Borucem, ale na nasze szczęście niecelnie główkuje. Potem przez chwilę inicjatywę przejmują Polacy, ale zdołali wywalczyć tylko dwa rzuty rożne.
Początek drugiej połowy - niepewny w wykonaniu Polaków. Jednak Niemcy tego nie wykorzystują. W 51. minucie do groźnej wrzutki w pole karne nie dochodzi Mirosław Klose. Polacy odpowiadają strzałem Jelenia zza pola karnego. W miarę upływu czasu Polacy wracają do dobrej gry z pierwszej połowy, ale widać ubytek sił. Niemcy jednak też włożyli ich sporo. W 65 minucie rzut wolny. Frings trafia w mur, a bardzo groźną dobitkę Klosa broni polski bramkarz. W 66 minucie po rzucie rożnym dla Niemców, strzał głową nad bramką. Później dwie żółte kartki zarobili Niemcy, którzy nie mogąc nadążyć za Polakami, faulują.
W 74. minucie w pole karne wpada Euzebiusz Smolarek, ale w ostatniej chwili piłkę wybija mu obrońca. W 75. minucie szybka kontra Niemców, którą faulem powstrzymuje Radosław Sobolewski. Dostaje drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Niestety musi opuścić boisko. Zmęczeni Polacy muszą grać od tej pory w 10, ale pokazują jeszcze większą ambicję niż do tej pory. Cuda wyczynia polski bramkarz, Artur Boruc. W 81. minucie dwukrotnie, w niemal 100% sytuacjach znajdują się Niemcy. Niezwykle groźne strzały Philippa Lahma i Miroslava Klose w pięknym stylu obronił „Holy Goalie”, który stał się bohaterem polskiego zespołu. Im bliżej było końca spotkania tym bardziej zmęczeni byli Polacy. Po rywalach też było widać ubytek sił, ale mieli jednego piłkarza więcej, a na dodatek Jurgen Klinsmann szybciej decyduje się na wpuszczenie świeżych sił, niż Paweł Janas. W 90. minucie Polacy mieli wiele szczęścia. Po dośrodkowaniu w pole karne Polaków, najpierw w poprzeczkę główkuje Mirosław Klose, po kilku sekundach znów w poprzeczkę dobija Michael Ballack. Wydaje się, że przy wielkim szczęściu Polacy dowiozą remis do końca. Niestety już po regulaminowym czasie gry akcję lewą stroną przeprowadza niezwykle szybki Odonkor. Podaje w pole karne do Neuville’a, który umieszcza piłkę w siatce. Po pięknej walce przez 90 minut Polacy schodzą z boiska pokonani po raz drugi. Ciśnie się pytanie, dlaczego nasi piłkarze nie zagrali z taką ambicją i walecznością z Ekwadorem. Na Amerykanów na pewno by to starczyło, na silnych Niemców okazało się niestety za mało.
Polacy zagrali niezwykle ambitnie. Widać było krew, pot i łzy. Fenomenalną formę zaprezentował Artur Boruc. Jednak po raz kolejny w historii polskiego futbolu przegraliśmy z naszymi zachodnimi sąsiadami. Przeklęty los polskiego bramkarza...
Mistrzostwa Świata
Niemcy 2006
Dortmund,
14.06.2006r.
Niemcy-Polska
1:0
Bramki: Oliver
Neuville (90+)
Niemcy: Jens
Lehmann - Arne Friedrich (64’ David Odonkor), Christoph Metzelder, Per
Mertesacker, Philipp Lahm - Bernd Schneider, Torsten Frings, Michael Ballack,
Bastian Schweinsteiger (77' Tim Borowski) - Miroslav Klose, Lukas Podolski (70’
Oliver Neville).
Polska: Artur
Boruc - Marcin Baszczyński, Bartosz Bosacki, Jacek Bąk, Michał Żewłakow (83’
Dariusz Dudka) - Ireneusz Jeleń (91’ Paweł Brożek), Arkadiusz Radomski,
Radosław Sobolewski, Jacek Krzynówek (77' Mariusz Lewandowski) - Euzebiusz
Smolarek, Maciej Żurawski.
Żółte kartki:
Odonkor (68'), Metzelder (70') - Krzynówek (3'), Boruc (89'), Sobolewski (29',
75')
Czerwone kartki:
- Sobolewski (75')
14.06.2006 g.
19:00
Ciąg dalszy
niebawem...
MARCIN SZYMAŃSKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz