środa, 22 sierpnia 2012

"Korea stanęła mi przed oczami." Polska-Ekwador 0:2

Kibice skandowali: "Gramy u siebie!"
Na ten mecz kibice Reprezentacji Polski czekali cztery lata. Stadion w Gelsenkirchen stał się biało-czerwony. Po nieudanym Mundialu w Korei, nadarzyła się szansa rehabilitacji. Losowanie grup było dla Polaków bardzo korzystne. Ekwador i Kostaryka to przeciwnicy teoretycznie – rankingowo słabsi, co stwarzało możliwość awansu z grupy razem z Niemcami. Niepokój budzić mogła jednak słaba postawa naszych piłkarzy w meczach towarzyskich. Większość zawodników nie grała także regularnie w swoich klubach.
Gelsenkirchen, 9. czerwca 2006r. Piłkarze Polski i Ekwadoru rozpoczynają to spotkanie niezwykle skoncentrowani. Pierwsze minuty to przewaga Polaków, ale nie przynosi ona praktycznie żadnych groźnych sytuacji pod bramką rywala. Jedyne zagrożenie stwarzają stałe fragmenty gry, bite przez "Biało-Czerwonych". Rywale zaczynają trochę cofnięci, ale w miarę upływu czasu nabierają pewności siebie i zaczynają coraz śmielej zapuszczać się pod bramkę Boruca. Po jednym z takich wypadów pada gol. W 24. minucie Ekwadorczycy wykonują aut na wysokości pola karnego. Piłka zostaje wrzucona w pole karne, przedłużona głową trafia do Carlosa Tenorio, który również głową kieruje ją do siatki. Sensacja! Ekwador obejmuje prowadzenie w tym spotkaniu!
Gol dla rywali podciął skrzydła polskiej husarii. Brakuje nam sił, dynamiki, kreatywności, takiego elementu zaskoczenia, o którym lubi wspominać Dariusz Szpakowski. Rywale natomiast są bardzo bliscy zdobycia drugiej bramki. Po akcji prawą stroną i szybkiej wymianie piłek z najbliższej odległości, w bramkę nie trafia Augustin Delgado. Polacy starają się, jak mogą. Najaktywniejsi z przodu są: Żurawski, Smolarek i Krzynówek. Niestety jedyne na co ich stać  to niecelne wrzutki w pole karne rywala oraz wspomniane wcześniej stałe fragmenty gry. Piłka jednak nie znalazła drogi do bramki po żadnym z rzutów wolnych i rożnych, wykonywanych przez naszych reprezentantów. Nie była nawet blisko. W pierwszej połowie Polacy nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę, strzeżoną przez Morę. 
Na drugą połowę oba zespoły wychodzą bez zmian w składzie. Polacy zaczynają jednak grać znacznie lepiej. Szybko okazało się, że kluczem do bramki rywala mogą być prostopadłe podania do wybiegających skrzydłami Euzebiusza Smolarka i Jacka Krzynówka. Taki też jest pomysł Pawła Janasa na drugą połowę. Mirosław Szymkowiak zagrywa prostopadłą piłkę do "Krzynia", który umieszcza ją w siatce. Gol zdobyty prawidłowo, jednak sędzia dopatrzył się spalonego. Katastrofalny błąd sędziego, dostrzeżony został także przez komentatorów TVP. Tak na dobrą sprawę widzieli go wszyscy, za wyjątkiem arbitra Toru Kamikawy z Japonii. Chwilę później Polacy przeprowadzają bardzo podobną akcję. Jednak tym razem Jackowi Krzynówkowi zabrakło kilku centymetrów by opanować piłkę. W 57. minucie Maciej Żurawski wpada w pole karne. Jego strzał zostaje zablokowany. Za chwilę piłka trafia do Szymkowiaka, który zbyt długo zwleka ze strzałem i jego uderzenie także zostaje zablokowane. Dwie minuty później szybka kontra Polaków przynosi jedynie rzut rożny. "Biało-Czerwoni" mają jednak inicjatywę, są stroną dominującą na boisku i sprawiają wrażenie, jakby kontrolowali grę. Bramka wyrównująca wisi w powietrzu.
68. minucie trener Paweł Janas decyduje się wprowadzić Ireneusza Jelenia za Radosława Sobolewskiego. Polacy zostali więc ustawieni bardziej ofensywnie. Taktykę 4-5-1 zastępuje 4-4-2. Bardzo groźną sytuację „Biało-Czerwoni” stwarzają w 74. minucie. Mirosław Szymkowiak zagrywa długą piłkę do wybiegającego Jacka Krzynówka. Ten ładne wrzuca w pole karne, ale obrońcy rywali są szybsi od Ireneusza Jelenia. 
Prawdziwy dramat ma miejsce w 82. minucie.  Ekwador, mimo optycznej przewagi Polaków, zdobywa drugą bramkę. Po nieudanej pułapce ofsajdowej, aż dwóch napastników rywala znajduje się przed samym Arturem Borucem. Augustin Delgado kieruje piłkę do pustej bramki. W tym momencie stało się już jasne, kto będzie zwycięzcą tego spotkania, choć jak się okazało, tylko trochę szczęścia zabrakło by ten mecz jeszcze zremisować! Najpierw Ireneusz Jeleń, a potem Paweł Brożek, bombardowali bramkę rywali. Jeden trafił w słupek, drugi natomiast w spojenie słupka i poprzeczki. Niestety mecz zakończył się podobnie - jak pierwsze spotkanie przed czterema laty – porażką 0-2. 
Wynik ten poważnie zmniejszył szansę na wyjście z grupy A piłkarskich Mistrzostw Świata, Niemcy 2006. Analogii do meczu z Koreą było sporo. Polacy byli źle przygotowani fizycznie, wyraźnie "przetrenowani", brakowało im pomysłu na zagrożenie bramce rywala. Ale też, i to pragnę bardzo wyraźnie podkreślić, zabrakło szczęścia! Dzień po meczu, "Przegląd Sportowy" na pierwszej stronie umieścił napis - "Syndrom Korei". Podobnego porównaniu użył Maciej Żurawski w jednej z pomeczowych wypowiedzi. "Korea stanęła mi przed oczami. Jest chyba jeszcze za wcześnie na dokładne analizy, ale każdy widział, że nic nam się nie układało. Czy jesteśmy w formie? Jakbyśmy byli w formie, to byśmy dzisiaj wygrali 3:0. Muszę przyznać, że w meczu z Chorwacją ja osobiście czułem się lepiej. Nie ma sensu chować głowy w piasek, trzeba wyjść i powalczyć z Niemcami."
W kraju zapanowała fatalna atmosfera. Mało kto wierzył w awans, szczególnie dlatego, że w kolejnym meczu Reprezentacja Polski miała się zmierzyć z gospodarzami turnieju...


Ustawienie obu zespołów na początku spotkania.

Mistrzostwa Świata Niemcy 2006
Gelsenkirchen, 09.06.2012r.
Polska – Ekwador 0:2
Bramki: (C. Tenorio 24., Delagado 80.)
Polska: Artur Boruc - Marcin Baszczyński, Mariusz Jop, Jacek Bąk, Michał Żewłakow - Euzebiusz Smolarek, Radosław Sobolewski (68' Ireneusz Jeleń), Mirosław Szymkowiak, Arkadiusz Radomski, Jacek Krzynówek (78' Kamil Kosowski), Maciej Żurawski (84' Paweł Brożek).

Ekwador: Mora - De La Cruz, Hurtado (69' Guagua), Spinowa, Reasco - Mendez, E. Tenorio, Castillo, Valencia - C. Tenorio (65' Kaviedes), Delgado (83' Urrutia).


Żółte kartki: Euzebiusz Smolarek (36') - Ivan Hurtado (31'), Edison Mendez (70')

Widzów: 48 426.


Ciąg dalszy nastąpi...

MARCIN SZYMAŃSKI

1 komentarz:

  1. Fajny material. Na fali aktualnych MŚ szukalem w @ relacji Polska - Ekwador zeby przypomniec sobie jak to bylo. Niby spalony Krzynowka i dwa slupki...ewidentnie los nam wtedy nie sprzyjal.

    OdpowiedzUsuń