niedziela, 15 kwietnia 2012

"Umarł prezes, niech żyje selekcjoner!"


Mimo wygranej z Amerykanami, rozpoczęła się gra na skończenie Engela. Wszystko dlatego, że stracił w Polskim Związku Piłki Nożnej niemal wszystkich zwolenników. Szczególnie, swojego rozczarowania nie krył ówczesny prezes, Michał Listkiewicz. Popularny "Listek" grzmiał: "Wolę stu Wójcików, niż jednego Engela".Ta fraza nawiązywała do szczerości "Wójta", który zwykł mówić ludziom prawdę prosto w oczy. Nagonka mediów, presja kibiców i zmęczenie porażką, doprowadziły do błędnej moim zdaniem decyzji - zwolnienia Jerzego Engela z posady Selekcjonera Reprezentacji Polski. Awans do turnieju po szesnastu latach przerósł wszystkich - mentalnie, sportowo, organizacyjnie. Należało dać mu drugą szansę. Być może wówczas zagralibyśmy na Euro 2004.
Każdy koniec jest czegoś początkiem. Engela na stanowisku trenera, zastąpiła legenda polskiej piłki nożnej, ówczesny wiceprezes PZPN-u, Zbigniew Boniek. Tymczasem twórca awansu po szesnastu latach na Mistrzostwa Świata, dostanie w 2005r. jeszcze jedną szansę na osiągnięcie spektakularnego sukcesu - gry w Lidze Mistrzów z Wisłą Kraków. Roman Kołtoń, na kanwie swojej książki stwierdził, że "po jakimś czasie kompromitacja w Korei znajdzie się w tle batalii w Kijowie, Oslo, czy Chorzowie. Engel  jeszcze raz będzie dzierżył w dłoni szablę wodza drużyny narodowej.Oby miał więcej pokory i lepiej pracował." 

Czy jeszcze w przyszłości dostanie szansę pracy z kadrą?


Już sam fakt objęcia reprezentacji przez Zbigniewa Bońka  rodził pytanie, czy tak silny autorytet piłkarski, nie sparaliżuje swą osobowością podopiecznych? Zibi, chcąc odciąć się od błędów swego poprzednika, postanowił odsunąć od składu starszyznę. Lekarstwem na problemy personalne mieli być:  Artur Wichniarek, Kamil Kosowski, Maciej Żurawski, a także Maruszowie - Kukiełka i Lewandowski.
Już pierwsze mecze pod wodzą nowego szkoleniowca nie napawały optymizmem.Bilans Bońka to: 1:1 w meczu z Belgią, wymęczone 2:0 z San Marino i porażka z Łotwą 0:1. Ponadto pokonaliśmy w meczu towarzyskim Nową Zelandię 2:0 i ulegliśmy, 0:2 Danii. Jak się później okazało, fatalna dyspozycja "Biało-Czerwonych" utorowała Łotyszom drogę historycznego awansu do Euro 2004 w Portugalii.



Na konto jednego z najwybitniejszych polskich piłkarzy, który spróbował przygody z zawodem trenera, idzie także negatywna relacja z Emanuelem Olisadebe. Podczas jednego z treningów, kiedy "Oli" dołączył do zespołu później od pozostałych kadrowiczów, usłyszał parę gorzkich słów pod swoim adresem. Na następne zgrupowanie już nie przyjechał. Przekazał informację o złym stanie zdrowia. To był wyraźny sygnał - "bawcie się beze mnie". To było bolączką Bońka. Brak dystansu. Był silnie zdenerwowany na zawodników na Mundialu w Korei, a także po jego zakończeniu. Denerwowało go swego rodzaju sobiepaństwo, "gwiazdorzenie" i brak pokory  wśród piłkarzy. W końcu, 3. grudnia 2012r., przebywając na egzotycznej wyspie, złożył dymisję z posady szkoleniowca Reprezentacji Polski. Nastał wiatr zmian, niczym w piosence Scorpionsów. Na fali sukcesów z Wisłą Kraków, swą kandydaturę zgłosił Henryk Kasperczak. Obok Pawła Janasa był jednym z głównych kandydatów, do objęcia schedy po Bońku...
MARCIN SZYMAŃSKI

wtorek, 10 kwietnia 2012

"Teraz możemy odejść z dobrymi wspomnieniami!"


14. czerwca 2002r., stadion w Daejon - mecz grupy D piłkarskich Mistrzostw Świata Korea/Japonia 2002. Przed rozpoczęciem spotkania trener Amerykanów, Bruce Arena stwierdził, że każda drużyna, która przebrnęła europejskie eliminacje jest silna. Jak się później okazało, nie mylił się. Trener Engel, postanowił dać szansę rezerwowym piłkarzom, tak by każdy, kto przyjechał, mógł poczuć atmosferę wielkiego turnieju. W bramce pojawił się  Radosław Majdan, a w polu: Tomasz Kłos, Jacek Zieliński, Arkadiusz Głowacki, Maciej Murawski i Cezary Kucharski.

W 3. minucie spotkania, po pierwszej akcji Polaków, piłka opuszcza końcową linię boiska i sędzia zarządza rzut rożny. Wykonuje go Jacek Krzynówek. Ostra centra w pole karne. Powstaje tam ogromne zamieszanie. Do piłki pierwszy doskakuje Olisadebe i z najbliższej odległości strzela jak z armaty. Piłka odbija się od poprzeczki i wpada do bramki. Goooooooool! 1:0 dla Polski. „Patrzył w niebo i wypatrzył tę bramkę, napastnik Reprezentacji Polski” – krzyczał euforycznie komentator Polsatu Sport, Mateusz Borek.

Chwilę po rozpoczęciu gry przez Amerykanów, gdy polscy kibice jeszcze świętują 40. gola w finałach Mistrzostw Świata, piłka trafia do naszej bramki. Sędzia orzeka jednak faul Donovana na Głowackim. Za to w 5. minucie, po szybkiej kontrze lewą stroną , Krzynówek zagrywa dokładną centrę do Kryszałowicza, a ten strzela z pierwszej piłki. Goooool! 2:0 Nokaut Amerykanów.

Po zdobytych bramkach nieco się cofamy, pozwalamy grać przeciwnikom. Czekamy na kontrę, widać to w statystykach posiadania piłki, gdzie nasza kadra oscyluje w okolicach czterdziestu procent. Wynik 2:0 utrzymuje się do końca pierwszej połowy, choć mogło być nawet wyżej, gdyż sytuacji "sam na sam" nie wykorzystał Jacek Krzynówek, a dobitka Macieja Żurawskiego zatrzymała się na słupku. Widać chęć, zaangażowanie, pasję w grze polskiego zespołu.
Druga połowa to ostrożniejsza gra Amerykanów, choć w dalszym ciągu to oni są przy piłce. My z kolei gramy tak ,jak lubimy -  z kontry. Po jednej z nich, znów mamy korner, wcześniej jednak awizowana jest zmiana. Boisko opuszcza Cezary Kucharski, który świetnie wywiązywał się z roli ofensywnego pomocnika. W jego miejsce pojawia się Marcin Żewłakow. Ledwo zdążył wbiec w pole karne, a z rogu boiska piłkę rozegrali Krzynówek z Koźmińskim, ten ostatni dośrodkowuje prawą nogą na piąty metr, zaś napastnik Mouscroen zdobywa bramkę. Wejście niczym w meczu eliminacyjnym z Armenią w Warszawie, gdzie także przebywał na boisku kilkanaście sekund i również zdobył bramkę na 3:0 dla naszej kadry!
Szalona radość polskich zawodników mogła być jeszcze większa, gdyby Maciej Żurawski wykorzystał rzut karny po faulu na Kryszałowiczu. Brad Friedel wyczuł jednak intencję napastnika krakowskiej Wisły i nie mogliśmy cieszyć się z czwartego gola.
W końcu do siatki trafili także Amerykanie. W 83. minucie , celnym strzałem z boku pola karnego popisał się Donovan , nie dając  tym samym  żądnych szans Radosławowi Majdanowi. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Patrząc na grę „Biało-Czerwonych” w tym meczu, nasuwa się pytanie - dlaczego z takim polotem nie graliśmy wcześniej? Dlaczego trener Engel nie odważył się zaryzykować w meczach z Koreą i Portugalią? 


Było to dla nas godne pożegnanie z Mundialem.  Na konferencji prasowej, Selekcjoner wyznał: "Teraz możemy odejść z dobrymi wspomnieniami" A odeszliśmy w doborowym towarzystwie, gdyż ze swoich grup nie awansowały między innymi Francja i Argentyna.  Dobiegła końca piękna przygoda Polaków. Osobiście, jesteśmy wdzięczni trenerowi za wspaniałe emocje w eliminacjach i wielki sukces po 16 latach. Czas, by nauczyć się doceniać sam awans, gdyż poziom polskiego futbolu każe kontestować większe oczekiwania kibiców i mediów...

 


 MŚ Korea/Japonia 2002
Daejon, 14. czerwca 2012r.
Bramki: Emmanuel Olisadebe (3 min), Paweł Kryształowicz (5 min), Marcin Żewłakow (66 min) ; Donovan (83 min)
 Sędzia: Jun Lu (Chiny) oraz Fierro (Ekwador) i Pool (Holandia)
Żółte Kartki: Frankie Hejduk (USA) ; Radosław Majdan, Marek Koźmiński, Cezary Kucharski, Emmanuel Olisadebe (Polska)
Widzów: 26 000
POLSKA: Radosław Majdan - Tomasz Kłos (89-Tomasz Wałdoch), Jacek Zieliński, Arkadiusz Głowacki, Marek Koźmiński - Maciej Żurawski, Maciej Murawski, Cezary Kucharski (64-Marcin Żewłakow), Jacek Krzynówek - Emmanuel Olisadebe (86-Paweł Sibik), Paweł Kryształowicz; trener- Jerzy Engel
USA: Friedel - Sanneh, Pope, Agoos (36-Beasley), O'Brien, Hejduk - Stewart (68-Jones), Reyna, Donovan - Mathis, McBride (58-Moore); trener- Bruce Arena

MARCIN SZYMAŃSKI I MATEUSZ BOROŃ

sobota, 7 kwietnia 2012

wtorek, 3 kwietnia 2012

"Zrobiono błąd, że nie przedłużono z Engelem kontraktu"


Los ówczesnego Selekcjonera został przesądzony po porażce z Portugalią, kiedy to definitywnie straciliśmy szansę na awans z grupy D piłkarskich Mistrzostw Świata Korea/Japonia 2002. Parę tygodni temu, w prywatnej rozmowie z Romanem Kołtoniem , usłyszałem  następujące słowa: "Zrobiono błąd, że nie przedłużono kontraktu z Jerzym Engelem". Pozwoliłem sobie na publikację tej frazy, gdyż wielokrotnie pojawiała się w przekazach medialnych i w pełni oddaje moją refleksję.
Dziesięć lat po wywalczeniu awansu, w 2011r. Jerzy Engel zorganizował spotkanie  z piłkarzami i mediami, w celu przypomnienia oraz uczczenia ogromnego sukcesu -  wyjazdu na wielką imprezę, po 16 latach. Wówczas padły niezwykle cenne słowa Pawła Kryszałowicza: "Nauczmy się doceniać wygrane eliminacje"! Napastnik trafił w sedno. Żyjemy w czasach, w których Polska nie jest potęgą piłkarską. Triumfowanie w grupach i awanse powinny być rozpatrywane jako spore sukcesy.
Jak napisałem w pierwszym tekście, zawsze ceniłem Jerzego Engela. Doceniam wciąż. To wspaniały, mądry człowiek, świetny taktyk i motywator, który zawsze szanował kibiców i czyni to nadal. Miałem okazję osobiście się o tym przekonać.  Czy jednak sam nie "strzelił sobie w kolano", mówiąc, że jedziemy po Puchar Świata? Trzeba wyznaczać sobie ambitne cele, ale realne. Wygrana turnieju jeszcze długo nie będzie w zasięgu Reprezentacji Polski. Ba! Pytanie, czy kiedykolwiek będzie? Engel, po awansie  do Mistrzostw Świata się pogubił - nie zapanował nad sukcesem i zaczął popełniać mniejsze lub większe błędy. Zawodnicy także...
Spore pieniądze Engelowi towarzyszyły od lat. Za sam podpis na nowej umowie, wiosną 2002r. zainkasował 100 000zł. Ponadto każdego miesiąca, na jego konto wpływało 50 000zł. Za awans do finałów  Mistrzostw Świata na sztab przypadło 400 000 dolarów, z czego ówczesny selekcjoner miał zainkasować połowę. Dziś Jerzy Engel ma w Warszawie kilkanaście apartamentów, które wynajmuje, mając spore miesięczne zyski. Jeździł prestiżowym Volvo. Doceniam to, bo mimo młodego wieku, mam świadomość, jakie historia futbolu napisała scenariusze. Świat zna wiele przypadków, gdzie piłkarze, czy trenerzy roztrwonili swoje majątki, na alkohol i kobiety...

Bożydar Iwanow i Jerzy Engel na jubileuszu Volvo.

Wróćmy jednak do zdarzeń w Korei. Roman Kołtoń w swojej książce zamieścił obrazek spacerującego po murawie, po meczu z Portugalią - Zbigniewa Bońka. ZiBi, trzymając ręce z tyłu, ze spuszczoną głową, zmagał się z myślami. Wręcz z nimi bił. Spróbować, czy nie -przygody z Reprezentacją Polski? Życie udzieliło odpowiedzi. Jednak tę przygodę zaprezentuję innym razem.
ZiBi bije się z myślami...

Tymczasem zbliżał się nieubłaganie termin meczu z Amerykanami - spotkania o honor. To zrodziło pytanie, jak zmobilizować na tę batalię Polaków? Znakomity film dokumentalny Tomasza Smokowskiego "W kadrze", uchwycił świetną scenę, w której  Jerzy Engel apeluje do piłkarzy, by zagrali dla kibiców, którzy ich kochają i przyjechali na drugi koniec świata właśnie dla nich. To przykład podejścia i szacunku do fanów futbolu. Oczywiście, ktoś może zaprzeczyć i powiedzieć, że to zagrywka "pod publiczkę" przed kamerą, ale proszę mi wierzyć, Engel rzeczywiście szanował kibiców i piłkarzy. W pożegnalnym spotkaniu - o honor, szacunek, prestiż, Selekcjoner postanowił postawić na rezerwowych. piłkarzy Na Turnieju w Korei i Japonii zagrali wszyscy, oprócz Adama Matyska...

Analiza personalno-taktyczna spotkania z USA wkrótce...

MARCIN SZYMAŃSKI