wtorek, 3 kwietnia 2012

"Zrobiono błąd, że nie przedłużono z Engelem kontraktu"


Los ówczesnego Selekcjonera został przesądzony po porażce z Portugalią, kiedy to definitywnie straciliśmy szansę na awans z grupy D piłkarskich Mistrzostw Świata Korea/Japonia 2002. Parę tygodni temu, w prywatnej rozmowie z Romanem Kołtoniem , usłyszałem  następujące słowa: "Zrobiono błąd, że nie przedłużono kontraktu z Jerzym Engelem". Pozwoliłem sobie na publikację tej frazy, gdyż wielokrotnie pojawiała się w przekazach medialnych i w pełni oddaje moją refleksję.
Dziesięć lat po wywalczeniu awansu, w 2011r. Jerzy Engel zorganizował spotkanie  z piłkarzami i mediami, w celu przypomnienia oraz uczczenia ogromnego sukcesu -  wyjazdu na wielką imprezę, po 16 latach. Wówczas padły niezwykle cenne słowa Pawła Kryszałowicza: "Nauczmy się doceniać wygrane eliminacje"! Napastnik trafił w sedno. Żyjemy w czasach, w których Polska nie jest potęgą piłkarską. Triumfowanie w grupach i awanse powinny być rozpatrywane jako spore sukcesy.
Jak napisałem w pierwszym tekście, zawsze ceniłem Jerzego Engela. Doceniam wciąż. To wspaniały, mądry człowiek, świetny taktyk i motywator, który zawsze szanował kibiców i czyni to nadal. Miałem okazję osobiście się o tym przekonać.  Czy jednak sam nie "strzelił sobie w kolano", mówiąc, że jedziemy po Puchar Świata? Trzeba wyznaczać sobie ambitne cele, ale realne. Wygrana turnieju jeszcze długo nie będzie w zasięgu Reprezentacji Polski. Ba! Pytanie, czy kiedykolwiek będzie? Engel, po awansie  do Mistrzostw Świata się pogubił - nie zapanował nad sukcesem i zaczął popełniać mniejsze lub większe błędy. Zawodnicy także...
Spore pieniądze Engelowi towarzyszyły od lat. Za sam podpis na nowej umowie, wiosną 2002r. zainkasował 100 000zł. Ponadto każdego miesiąca, na jego konto wpływało 50 000zł. Za awans do finałów  Mistrzostw Świata na sztab przypadło 400 000 dolarów, z czego ówczesny selekcjoner miał zainkasować połowę. Dziś Jerzy Engel ma w Warszawie kilkanaście apartamentów, które wynajmuje, mając spore miesięczne zyski. Jeździł prestiżowym Volvo. Doceniam to, bo mimo młodego wieku, mam świadomość, jakie historia futbolu napisała scenariusze. Świat zna wiele przypadków, gdzie piłkarze, czy trenerzy roztrwonili swoje majątki, na alkohol i kobiety...

Bożydar Iwanow i Jerzy Engel na jubileuszu Volvo.

Wróćmy jednak do zdarzeń w Korei. Roman Kołtoń w swojej książce zamieścił obrazek spacerującego po murawie, po meczu z Portugalią - Zbigniewa Bońka. ZiBi, trzymając ręce z tyłu, ze spuszczoną głową, zmagał się z myślami. Wręcz z nimi bił. Spróbować, czy nie -przygody z Reprezentacją Polski? Życie udzieliło odpowiedzi. Jednak tę przygodę zaprezentuję innym razem.
ZiBi bije się z myślami...

Tymczasem zbliżał się nieubłaganie termin meczu z Amerykanami - spotkania o honor. To zrodziło pytanie, jak zmobilizować na tę batalię Polaków? Znakomity film dokumentalny Tomasza Smokowskiego "W kadrze", uchwycił świetną scenę, w której  Jerzy Engel apeluje do piłkarzy, by zagrali dla kibiców, którzy ich kochają i przyjechali na drugi koniec świata właśnie dla nich. To przykład podejścia i szacunku do fanów futbolu. Oczywiście, ktoś może zaprzeczyć i powiedzieć, że to zagrywka "pod publiczkę" przed kamerą, ale proszę mi wierzyć, Engel rzeczywiście szanował kibiców i piłkarzy. W pożegnalnym spotkaniu - o honor, szacunek, prestiż, Selekcjoner postanowił postawić na rezerwowych. piłkarzy Na Turnieju w Korei i Japonii zagrali wszyscy, oprócz Adama Matyska...

Analiza personalno-taktyczna spotkania z USA wkrótce...

MARCIN SZYMAŃSKI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz