środa, 16 maja 2012

"Spalona ziemia po Bońku"


Po dymisji Zbigniewa Bońka z posady Selekcjonera Reprezentacji Polski, kadra pozostawała bez trenera tylko do końca grudnia. Pod koniec roku 2002, Polski Związek Piłki Nożnej nominował na to stanowisko Pawła Janasa. Nie był to jego pierwszy kontakt z reprezentacją. Prowadził już, bowiem kadrę olimpijską w latach 1996-1999. Zrezygnował wówczas po odpadnięciu w drugiej rundzie eliminacji do Igrzysk Olimpijskich w Sydney.
Podstawowym zadaniem, jaki postawił przed Janasem związek, był awans do finałów Euro 2004. Misja niemal niemożliwa do wykonania. Do tej pory nigdy, bowiem nie wywalczyliśmy promocji na Mistrzostwa Europy. Ponadto, po porażce z Łotwą, za kadencji Zbigniewa Bońka, nasze szanse zmalały o połowę. Można pokusić się o stwierdzenie, że zastał "ziemię spaloną."
Po przejęciu w styczniu obowiązków, Paweł Janas zabrał kadrę na zgrupowanie do chorwackiego Splitu. Na słynnym stadionie Hajduka Split – Poljud- piłkarze Janasa rozegrali dwa spotkania towarzyskie. Debiutując na ławce trenerskiej, osiągnął spory sukces, remisując bezbramkowo z Chorwacją. Zaś dwa dni później, Polacy pokonali również w Splicie, Macedonię, pewnie wygrywając 3:0. „Biało-Czerwoni” zdali egzamin przed marcowo-kwietniowymi meczami kwalifikacyjnymi do Euro 2004 w Portugalii.
Pierwszy mecz eliminacyjny "Biało-Czerwoni" rozegrali z Węgrami. Bezbramkowy remis sprawił, że nikt już w kraju nie miał cienia złudzeń, co do tego, czy uda się wywalczyć awans. Na początku kwietnia wykonaliśmy jeszcze formalność, rozbijając w Ostrowcu Świętokrzyskim, San Marino 5:0.
Kolejne spotkanie przyszło Polakom rozegrać ze Szwecją. Doznaliśmy wówczas sromotnej porażki 0:3. W międzyczasie  w towarzyskich meczach piłkarze pokonali towarzysko w Poznaniu Kazachstan 3:0 i ulegli Belgom w Brukseli 1:3. Po zwycięstwie we wrześniu nad Łotwą w Rydze 2:0, Polska miała wciąż teoretyczne szanse na awans do Euro 2004. Nie mogli liczyć na bezpośrednie kwalifikacje, tylko na grę w barażach z drugiego miejsca. Nawet mimo porażki 0:2 w Chorzowie ze Szwedami, kadra Janasa wciąż zachowała ową szansę.
Decydująca o drugim miejscu była ostatnia rywalizacja, w której Polacy zmierzyli się w Budapeszcie z Węgrami. Biało-czerwoni gryźli trawę i ostatecznie wygrali 2:1, jednak wszystko uzależnione było także od drugiego spotkania Łotyszy z pewnymi już awansu Szwedami w Sztokholmie. Gospodarze zagrali bardzo słabo, co wykorzystali goście i pokonali ich 1:0, plasując się na drugim miejscu w tabeli grupy eliminacyjnej. To był prawdziwy horror dla polskich piłkarzy, którzy byli niemal pewni wygranej Szwedów… Tak więc historyczny awans do Euro trzeba było odłożyć - jak się później okazało, na kolejne cztery lata.
Janas w zupełnie innym stylu prowadził Reprezentację Polski. Nie testował piłkarzy w nieskończoność i nie eksperymentował w spotkaniach eliminacyjnych, wykorzystując do tego głównie mecze sparingowe. I to też trzeba przyznać, z umiarem. Janas chciał zgrać 23-osobową kadrę, by mógł liczyć na każdego z nich. Kluczowymi postaciami w drużynie ponownie stali się Jerzy Dudek, Jacek Bąk, Tomasz Hajto, Jacek Krzynówek, Michał Żewłakow, czy też Tomasz Kłos. Janas zrezygnował z Wichniarka, Świerczewskiego i Olisadebe, dając szansę częstszych występów Maciejowi Żurawskiemu, Mirkowi Szymkowiakowi i Pawłowi Kryszałowiczowi. Powołanie także otrzymywał Marek Saganowski, Kamil Kosowski, a także nowi piłkarze – czyli Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Arkadiusz Radomski, Kamil Kosowski, Sebiastian Mila, Ireneusz Jeleń, Mariusz Jop, Grzegorz Rasiak i Radosław Sobolewski. Reprezentacyjną karierę w towarzyskim meczu z reprezentacją Włoch, wicemistrzami Europy, zakończył Jacek Zieliński – zasłużony obrońca kadry i Legii Warszawa. Polacy niespodziewanie wygrali ten mecz 3:1, a Janas mimo niepowodzenia w Euro 2004, które głownie spadło na Zbigniewa Bońka, zachował posadę selekcjonera kadry.Poza tym, posiadał już zgrany monolit, który mógł powalczyć o awans do Mistrzostw Świata w Niemczech w 2006r.


MARCIN SZYMAŃSKI